piątek, 11 listopada 2011

Moje wspomnienia krótkofalowca cz I

Witam Materiał  jest obszerny, więc będzie publikowany w kilku a może kilkunastu postach.
                                             Pierwsze 24 lata (1949-1973)
 Z krótkofalarstwem zetknąłem sie w 1948 roku. W Liceum Elektrycznym we Wrocławiu moim nauczycielem był Tadeusz Matusiak - SP6XA. W tamtych czasach funkcjonowała instytucja "Służba Polsce" - rodzaj juicakich hufców pracy, ale do wyboru miałem albo "kopać rowy" albo czegoś się nauczyć. Wybrałem to drugie i uczęszczałem na kurs radiotelegrafistów. kory odbywał się w Śląskim Okręgu Wojskowym. Ukończyłem go z wynikiem dostatecznym... Był to początek mojego hobby, które trwa po dzień dzisiejszy, nowy zawód, który umożliwił mi spełnienie marzenia podróżowania po świecie. W paśmie 40m, emisją A3 ( fonia) dobrze była słyszalna centralna radiostacja radioamatorska SP5KAB z Warszawy, która nadawała w każdą niedzielę komunikaty organizacyjne krótkofalowców. Tak się właśnie zaczęło. Wkrótce zorientowałem się, że są inne pasma, telegrafia, która po dzień dzisiejszy jest moją pasją. Legitymację przynależności do Polskiego Związku Krótkofalowców otrzymałem w listopadzie 1949 r otrzymując znak nasłuchowy SP-032-W. Regularne nasłuchy, prowadzenie logu (dziennika słyszanych stacji) zaowocowały. Mój znak nasłuchowy znalazł sie podówczas pośród  kilkunastu radioamatorów na forum Czechosłowackiego pisma Amaterske Radio. Już wówczas  robiłem nasłuchy na telegrafii, b. rzadko na fonii - głównie nasłuch stacji SP- Polskich. Odbiorniki były różne; od reakcyjnych po superheterodyny. Pomysłowe i pamiętne do dzisiaj jest uruchomienie w broadcastingowym odbiorniku Tesla Rytmus swoistego BFO; kondensatorem rzędu kilku pF połączyłem filtry pośredniej częstotliwości uzyskując w miarę stabilny sygnał telegraficzny. Byłem tak zafascynowany radioamatorstwem, że nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa skonstruowałem nadajnik na jednej lampie RL12P35 na pasmo 20 m. W układzie siatka- katoda był oscylator Hartley-a, w PA filtr PI i kluczowanie w katodzie. Moc była ok 10 W. We wczesnych godzinach rannych usłyszałem stację z Nowej Zelandii ZL2GQ, zawołałem i ku swojej wielkiej radości otrzymałem odpowiedź. Ten nadajnik, na chassis zwykłego odbiornika ulegał przekonstruowaniu kilkakrotnie po latach: do pracy na 80 i 40 i 30m. Lampę tą mam do dziś, a  w 1998 r zastosowałem ją  do pracy na 160m. W części odbiorczej miałem R-250M (made in USSR), a nadajnik moc 20W. Takim zestawem staroci niespodziewanie zrobiłem stację w Australii VK6HD i kilka dni później dwie stacje w Japonii potwierdzone kartami QSL. dcn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz