środa, 30 listopada 2011

CQ WW Contest 2011 CW

CQ Worldwide DX Contest, CW

Call: SP6LV
Operator(s): SP6LV
Station: SP6LV

Class: SOAB QRP
QTH: Ziebice
Operating Time (hrs): 24

Summary:
 Band  QSOs  Zones  Countries
------------------------------
  160:   74     4       29
   80:  130     8       35
   40:  111    10       36
   20:   58     8       24
   15:  166    16       36
   10:   86    14       18
------------------------------
Total:  617    60      178  Total Score = 263,942

Club: SP DX Club
Posted using 3830 Score Submittal Forms at: http://www.hornucopia.com/3830score/.
 
Witam. Powyżej wstępne wyniki mojego udziału w krótkofalarskich światowych zawodach CQ WW 2011 część telegraficzna. Pracowałem w kategorii wszystkie pasma 
QRP (mała moc). Niestety chyba apogeum grypy wypadło w czasie trwania zawodów, 
więc pracowałem około 24 h. Nadzwyczajnie dobre warunki na wyższych pasmach 10 i 15 m, które (sądzę) dobrze wykorzystałem. Dla mniej wtajemniczonych QRP to moc nadajnika do 5 W. Standardem jest praca radioamatorów mocą 100W. Czas takiej łączności to wymiana raportu słyszalności strefy lub kolejnego numeru QSO.  Cieszy mnie to, że w moim wieku, z pewnymi dolegliwościami chorobowymi mam taki wynik.  73 de SP6LV

środa, 23 listopada 2011

Wspomnienia krótkofalarskie cz. II


                                       Następne 24 lata; tym razem QRT (1974- 1997)
Od 1955 pływałem na statkach handlowych  polskich (Polskie Linie Oceaniczne i Polska Zegluga Morska) w rejsach do Indii (Madras, Calcutta, Bombay), pożniej do Japonii, Indonezji,  Chin, krótkofalarsko nieosiągalnej Korei Północnej (port Nampo) ,Thailandu. Na koniec w basenie Morza Śródziemnego Egipt, Syria, Turcja, Liban, Grecja (Pireus) i Morza Czarnego Odessa i Braila. Koniec mojej morskiej wędrówki (1974 r) to rejsy we flocie Fińskiej początkowo do portów Morza Północnego, a ostatni-pamiętny z Helsinek poprzez porty: Goeteborg, Greenock w Szkocji, Londyn. Miami na Florydzie, Veracruz w Meksyku, Houston, Galveston, New Orlean, Tampa i z powrotem Rotterdam, Oslo, Umea w Szwecji do Helsinek.     Czas bieży szybko. Spełniam swoje następne marzenie. W 1981 r kupuję dom, z pięknym ogrodem w Ziębicach (Dolny Sląsk) osiadając  w warunkach, w których moja antena delta loop 84 m będzie wisiała w całości  nad moim terytorium.

piątek, 18 listopada 2011

d.c.

W  MKK kilku utraciło licencje. Pomyślnie, m inn. z moim wstawiennictwem licencje odzyskiwali. Sprawe potraktowałem honorowo i nie ubiegałem sie o zwrot licencji. Wówczas wystarczyła plotka, pomówienie, aby licencje utracić. W moim przypadku pewnie to nastąpiło, bo sukcesy jakie odnosiłem (ilość QSO, zdobyte kraje, dyplomy za zawody) powodują u jednych życzliwość, uznanie, a u drugich zawiść po prostu. Pośród nas  mieliśmy „kolegów”, którzy musieli w pewnym Urzędzie wykazywać się aktywnością…
Plotkarskiej hydrze łeb zapewne urwała wieść,  że otrzymałem w kilka tygodni później paszport i wizę z żoną do Szwecji, gdzie byliśmy  2 tygodnie tj. tyle ile Szwedzi: Ingemar Jacobson-SM6CAW i Borje Sunesson, ktorzy uprzednio u nas gościli w Sopocie. Zycie toczy się dalej; dom, praca mogą w całości wypełnić nasz czas choć przy moim usposobieniu to nie wystarcza. Przypadkiem, zmagając się z nowo-nabytym samochodem marki Volkswagen  z czasem pojąłem konstrukcję jego silnika (popularny „Garbus” i pochodne) i zacząłem je naprawiać. Traktowałem to hobbystycznie choć z nabyciem wiedzy  przerodziło się to w naprawy z niewielkim zyskiem. Nie mam wykształcenia mechanicznego.  Wiele lat póżniej, w 2007 roku napisałem książkę „Składam silnik VW chłodzony powietrzem”.

Wizyta Edwarda Gierka w naszym Klubie M.K.K. - SP2PAH na "Przymorzu". Z lewej Emil Jurkiewicz -SP2CC w czasie na pewno interesującej rozmowy z gościem.

czwartek, 17 listopada 2011

d.c.

Zamieszczam moje zdjęcie radiostacji SP2LV zrobione w 1964 r w mieszkaniu w Sopocie. W części RX odbiornik produkcji NRD. Na nim stoi stopień końcowy na lampie  LS-50 . Moc ok. 40 W. Pod stoliczkiem była radiostacja RBM-1, która pełniła rolę VFO. Całość pracowała wyłącznie na telegrafii na dostępnych wówczas radioamatorom pasmach HF: 80, 40, 20 i 15 m. Warunki miałem takie, że log trzymałem na kolanach i widoczne drzwi od balkonu musiały być zamknięte. W tamtych czasach pracowało się na kluczu zwykłym- sztorcowym. Ten (niestety ledwo widoczny) to Standard, który mam do dzisiaj. Sukcesywnie będę publikował następne zdjęcia, a każde na pewno będzie miłym uzupełnieniem wspomnień.

wtorek, 15 listopada 2011

d.c


W tym  czasie reaktywował się Morski Klub Krótkofalowców, do którego należeli m. innymi. legendarny SP2CC – Emil Jurkiewicz z Gdańska, SP2SJ Józef Jezierski z Sopotu. Dokooptowała młodzież z SP2AVE- Zbyszkiem Ejtminowiczem i ja.  Wybrano mnie Prezesem Morskiego Klubu Krótkofalowców, a Zbyszek Vice Prezesem. Stanowiliśmy niezły tandem. Nasze starania o lokal uwieńczone zostały sukcesem, gdyż otrzymaliśmy lokal w nowo powstałym osiedlu  „Przymorze” w Gdańsku. Otrzymaliśmy licencję SP2PAH,  uruchomiliśmy program dyplomowy WMRC (Worked Maritime Radio Club). Działalność naszą rozszerzyliśmy wydawaniem raz na tydzień Biuletynu Morskiego Klubu Krótkofalowców, który był - przypuszczam - pierwszym w SP biuletynem DX-owym. Zawierał on m innymi. nadsyłane drogą pocztową informacje DX-owe z nasłuchów i pracy od około 80 prenumeratorów z SP. Regularnie korespondował z nami nadsyłając swoje informacje DX-owe SP1AGE z Wałcza. Pracy było z tym dużo, bo trzeba było tekst zredagować, napisać na maszynie, wreszcie (wszystko ręcznie) wydrukować na powielaczu spirytusowym. Żadnych z tego profitów nie mieliśmy, a prenumeratorzy po prostu nadsyłali ofrankowane i zaadresowane do siebie koperty. Dodam, że w tamtych czasach działała cenzura, więc i druk kart, dyplomów, plakietek, pieczątek wymagały każda odrębnego zezwolenia. W międzyczasie (Zjazd Krzeszowice 1971 i Nowa Sól -1972) przez dwie kadencje byłem Prezesem SP DX Klubu , jedną- członkiem ZG PZK. W rejsie do Indii byłem m innymi. w ówczesnej Birmie, w Rangoon, skąd pracowałem 2 dni (podczas postoju statku) od radioamatora Tun Hla Oo  znakiem SP2LV/ XZ2. Była to najpewniej pierwsza stacja SP pracująca  z  terytorium zamorskiego. W 1972 r byłem ok. 2 miesiące w Finlandii. Tamże uzyskałem licencję SP2LV/OH3 i pracowałem z  miejscowości Tampere.
Tak minęło (od 1949r)  24 lata pracy krótkofalarskiej i „społecznej” jak to się mawiało. Pewnego dnia marca 1973 do mojego mieszkania w Sopocie weszło dwóch osobników i zaplombowali mi radiostacje (I kat 500W, co posiadali wówczas nieliczni). Powodów z mocy prawa nie musieli wyjaśniać. Wydawało mi się, że świat się zawalił.  Z dnia na dzień, na  24 lata porzuciłem wszelkie kontakty z krótkofalarstwem – wydawało mi się  na zawsze.  dcn.

niedziela, 13 listopada 2011

d.c.

W tamtych czasach (rok 1950) było QRV kilkanaście radioamatorskich licencjonowanych stacji SP. Ja czekałem na swoją 8 lat. Po zdaniu matury w Liceum Elektrycznym we Wrocławiu, przeniosłem się do Sopot, a następnie do Gdyni. Kilka razy w tygodniu jeździłem do Gdańska, gdzie w  Klubie LOK (Liga  Obrony Kraju) działała stacja SP2KAC. Pracowałem na tej stacji kilka lat, były wyjazdy na konkursy telegraficzne: w Warszawie (vide foto), gdzie zająłem VI miejsce w SP, konkurs telegraficzny w Gdańsku, w którym otrzymywaliśmy jak na tamte czasy atrakcyjne nagrody (m. inn. odbiornik radiowy Pionier U2). Były to lata 1952-1955. Zamieszkałem w Gdyni, w tamtejszym LOK-u uruchomiłem za zgodą Kol. Władysława Mielnika pod jego znakiem stację SP2WM. W tym czasie podjąłem pracę na radiostacji Gdynia-Radio, która utrzymywała telegraficzną i na fonii (AM) łączność ze statkami pływającymi do różnych części świata. Początkowo pracowałem na telegrafii na falach krótkich; pasma 4, 6, 12, 16 MHz- znak wywoławczy SPA. Po krótkim czasie pracowałem na sztandarowym stanowisku stacji na 500 kHz: stacja SPH- robocza QRG 447 kHz. Na 500 kHz utrzymywano całodobowy nasłuch, bo była to częstotliwość bezpieczeństwa. Dzisiaj mogą na niej pracować radioamatorzy… Pamiętam znaki wywoławcze stacji w zasięgu: wówczas NRF DAN, Holenderska PCH, NRD (Niemiecka Republika Demokratyczna) DHS, Szwedzka SAG, ZSRR-KaliningradRadio UGK2. Dzisiaj na pasmach można spotkać kilka stacji radioamatorskich właśnie z sufiksem(na pamiątkę tamtych lat) PCH, DAN. Wracając do mojej pracy na stacji GdyniaRadio sporadycznie pełniłem też na dyżur na na SPC, która pracowała na fonii A3 na częstotliwości 1818 kHz, co dzisiaj – jak wiadomo – jest  w paśmie 160 m…Nawet  nosiłem się z zamiarem wniesienia o przydzielenie mi znaku okolicznościowego z sufiksem SPH, ale jeden z  kolegów uznał onegdaj, za niewłaściwą (sic!)pracę z okręgu  SP6 ze znakiem SP2PMW/6 dla akcji dyplomowej propagującej Marynarkę Wojenną . Bardzo miło wspominam kontakty z Klubem Marynarki Wojennej - SP2PMW, do którego należałem. Szczególnie SQ2DPG  kmdr por. Z. Zieleniak. Z jego i Klubu zaproszenia brałem udział w pracy z  O.R.P. Iskra w czasie wizyty Papieża J.P. II na Wybrzeżu w czerwcu 1999r ,z regaty rakietowej (pod znakiem  SN0FO )  O.R.P. Kazimierz Pułaski stacjonującej  w Porcie Wojennym Gdynia w   2001 roku, z Okrętu Dowodzenia O.R.P Lublin w bazie Marynarki Wojennej w Świnoujściu.

Zdjęcie przedstawia uczestników II Centralnych Zawodów Telegrafistów, które odbywały się w Warszawie w dniach 24-17 sierpnia 1953 r (autor w drugim rzędzie w środku)

Przeniosłem się z powrotem do Sopot. Tam, w październiku 1957 roku otrzymałem licencję ze znakiem SP2LV. Zdawać by się mogło, że moja aktywność społeczna ulegnie osłabieniu na rzecz własnych indywidualnych  osiągnięć. 

piątek, 11 listopada 2011

Moje wspomnienia krótkofalowca cz I

Witam Materiał  jest obszerny, więc będzie publikowany w kilku a może kilkunastu postach.
                                             Pierwsze 24 lata (1949-1973)
 Z krótkofalarstwem zetknąłem sie w 1948 roku. W Liceum Elektrycznym we Wrocławiu moim nauczycielem był Tadeusz Matusiak - SP6XA. W tamtych czasach funkcjonowała instytucja "Służba Polsce" - rodzaj juicakich hufców pracy, ale do wyboru miałem albo "kopać rowy" albo czegoś się nauczyć. Wybrałem to drugie i uczęszczałem na kurs radiotelegrafistów. kory odbywał się w Śląskim Okręgu Wojskowym. Ukończyłem go z wynikiem dostatecznym... Był to początek mojego hobby, które trwa po dzień dzisiejszy, nowy zawód, który umożliwił mi spełnienie marzenia podróżowania po świecie. W paśmie 40m, emisją A3 ( fonia) dobrze była słyszalna centralna radiostacja radioamatorska SP5KAB z Warszawy, która nadawała w każdą niedzielę komunikaty organizacyjne krótkofalowców. Tak się właśnie zaczęło. Wkrótce zorientowałem się, że są inne pasma, telegrafia, która po dzień dzisiejszy jest moją pasją. Legitymację przynależności do Polskiego Związku Krótkofalowców otrzymałem w listopadzie 1949 r otrzymując znak nasłuchowy SP-032-W. Regularne nasłuchy, prowadzenie logu (dziennika słyszanych stacji) zaowocowały. Mój znak nasłuchowy znalazł sie podówczas pośród  kilkunastu radioamatorów na forum Czechosłowackiego pisma Amaterske Radio. Już wówczas  robiłem nasłuchy na telegrafii, b. rzadko na fonii - głównie nasłuch stacji SP- Polskich. Odbiorniki były różne; od reakcyjnych po superheterodyny. Pomysłowe i pamiętne do dzisiaj jest uruchomienie w broadcastingowym odbiorniku Tesla Rytmus swoistego BFO; kondensatorem rzędu kilku pF połączyłem filtry pośredniej częstotliwości uzyskując w miarę stabilny sygnał telegraficzny. Byłem tak zafascynowany radioamatorstwem, że nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa skonstruowałem nadajnik na jednej lampie RL12P35 na pasmo 20 m. W układzie siatka- katoda był oscylator Hartley-a, w PA filtr PI i kluczowanie w katodzie. Moc była ok 10 W. We wczesnych godzinach rannych usłyszałem stację z Nowej Zelandii ZL2GQ, zawołałem i ku swojej wielkiej radości otrzymałem odpowiedź. Ten nadajnik, na chassis zwykłego odbiornika ulegał przekonstruowaniu kilkakrotnie po latach: do pracy na 80 i 40 i 30m. Lampę tą mam do dziś, a  w 1998 r zastosowałem ją  do pracy na 160m. W części odbiorczej miałem R-250M (made in USSR), a nadajnik moc 20W. Takim zestawem staroci niespodziewanie zrobiłem stację w Australii VK6HD i kilka dni później dwie stacje w Japonii potwierdzone kartami QSL. dcn.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Ukraina Contest 2011

SP6LV - to taki niepowtarzalny znak rozpoznawczy mojej radiostacji. W ubiegły weekend brałem udział w międzynarodowych zawodach organizowanych corocznie przez organizację krótkofalowców Ukrainy. Łączności bez ograniczeń co do kraju, z tym że wyżej punktowane z krótkofalowcami Ukrainy. Startowałem w kategorii CW, małej mocy - QRP 5W z tym, że standardowo krótkofalowcy używają mocy około 100W. Początek sobota godz 12 UTC (czas Greenwich) do niedzieli 12 UTC. Pierwsze godziny zawodów aktywność stacji na głównym- dziennym paśmie 20 m mała. Przejście na pasmo wyższe 15 i 10 m niespodzianka; stacji co nie miara. Na tej małej mocy bez trudu robiłem stacje DX-owe - dalekiego zasięgu od Dalekiego Wschodu Rosji aż po USA. Podziwiam umiejętności operatorskie i wyposażenie moich korespondentów. Jest niemałą sztuką wychwycenie mojego słabego sygnału pośród stacji pracujących z dużą mocą- nierzadko 1000 W. Zaliczyłem 401 łączności (QSO). Log /wykaz stacji do organizatora/ wysłany i potwierdzony. Takie zawody to oderwanie się od codziennych obowiązków. Dla mnie szczególny sprawdzian moich umiejętności z uwagi na mój wiek 80 lat i pewne dolegliwości chorobowe. No i że jestem na pasmach od 1957 roku, wyłącznie na telegrafii. 73 (to taki skrót oznaczający pozdrowienia) i do usłyszenia.