wtorek, 6 września 2011

Samo zycie...

Jeszcze tylko kilka dni, a zamieszczę post kontynuujący wspomnienia z podrózy m/s Maltesholm. Przerwa spowodowana jest kłopotami zdrowotnymi; 6 dniowym pobycie w szpitalu, po powrocie, w domu zatrzymaniem na kilka sekund akcji serca. Żona jest pielęgniarką, mimo 3 nad ranem w porę masaż serca przywrócił mi możliwość dalszego funkcjonowania. Jak by nie było, pracuje (serduszko) już 78 lat.
Ku "rozpaczy" małżonki zamiast odpoczywać, być na luzie wciąż mam coś do zrobienia. Stąd tytuł krótkiego postu. Do następnego !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz