wtorek, 19 lipca 2011

Fiński epizod

W 1960 roku pływałem na statku s/s Narwik. Był to parowiec typu Empire zbudowany podczas II Wojny Światowej o nośności 7031 BRT przeznaczony do przewozu ładunków drobnicowych. Moc maszyn zaledwie 2500. Na nim odbyłem 6 miesięczny rejs do Indii. Wyposażenie statku nader skromne; m innymi bez klimatyzacji, prędkość zaledwie 8,5 Mm. Ale o tym rejsie innym razem. Po przybyciu do Gdyni odbyłem krótki rejs z ładunkiem węgla do Helsinek. Nie przypuszczałem, że jeszcze raz będę gościem i nie tylko w Finlandii. W 1973 (pracowałem wówczas w Stoczni Gdańskiej) swój urlop wykorzystałem na wyjazd do kolegi - krótkofalowca do Tampere. Korzystając z okazji poszukiwałem pracy; krótko pracowałem na stanowisku radiotechnika w firmie Sahkotaso naprawiając urządzenia audio. Po kilku tygodniach zostałem przyjęty do Finnlines Oy tym razem na stanowisko radiooficera. Załatwiłem sobie wszelkie formalności związane z przyjęciem do pracy z uzyskaniem w tzw. Sisaanasiaministerio, czyli ministerstwie - ogólnie ujmując - myśli technicznej oficjalnego zezwolenia na pracę. Formalności z zaangażowaniem do pracy, badania stanu zdrowia trwały 2-3 dni. Zostałem zaokrętowany - zamustrowany na m/s Finnfighter; motorowiec drobnicowy o nośności 2700 BRT, mocy maszyn 2400 w rejsach Finlandia- W. Brytania. Zakres obowiązków radiooficera znacząco jest szerszy niż na statkach polskich, bo dochodzi tu sporządzanie listy płac, wypłata w portach krajów, do których zawijamy lokalnej waluty (w tym rejsie np. funtów, marek, guldenów). Nadto pilotowanie członków załogi z dorażnymi dolegliwościami do lekarza. Rytm pracy na statkach fińskich stojących w porcie jest zbliżony do rytmu pracy w Finlandii: praca rozpoczyna się o godzinie 8 rano do 17-tej z następującymi przerwami: od 12-13-tej obiad, o 15-ej 15-30 minut kawa, ciasteczka.
m/s Finnfighter wyruszał w rejs z portu Kotka lub Helsinek do Hamburg, Antwerpia, Rotterdam, Londyn (z miejscem postoju przy nabrzeżu Millwall tuż przy sławnym Tower Bridge). Takich rejsów odbyłem dwa, gdyż zbliżał się czas powrotu do kraju. Termin ten był znany mojemu pracodawcy nie mniej na statek przyszli przedstawiciele firmy oferując b. korzystne warunki, gdybym przyjął ofertę dalszej pracy. Grzecznie odmówiłem i umówiliśmy się, że dokładnie za rok, czyli 1 lipca 1974 stawię się w w centrali Finnlines Oy w Helsinkach. I rzeczywiście, w rok póżniej zaokrętowałem na piękny, nowoczesny drobnicowiec kontenerowy m/s Maltesholm stojący jeszcze w stoczni w Turku. W kilka dni póżniej, 4 lipca wyruszyłem na nim w piękny rejs poprzez Goeteborg (tam pożegnałem się z żoną, która popłynęła promem do Londynu), Greenock (w Szkocji) do Miami na Florydzie, Veracruz w Meksyku, a następnie w drodze powrotnej do Houston, Galveston, Nowego Orleanu, Tampa... Do następnego !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz